Test bezpieczeństwa - Konsalnet "ochraniał" lotnisko Chopina. Wnieśli bombę i broń!
Według informacji tvn24.pl ochrona największego polskiego portu lotniczego oblała testy dwukrotnie, w lutym a następnie w lipcu 2015. Kontrolerom działającym na zlecenie Urzędu Lotnictwa Cywilnego udało się wnieść i wwieźć atrapy materiałów wybuchowych. Testy polegały również na próbach dostania się do stref zastrzeżonych przy wykorzystaniu fałszywych dokumentów. Wjechano na teren lotniska ciężarówką z nieudolnie podrobionymi dokumentami.
Na 10 prób 10 razy ochrona zawodziła. Więcej nie powiemy, szczegóły kontroli chronią klauzule tajemnic – mówią w resorcie infrastruktury.
Rząd uznał sytuację za poważną na tyle, że w środę doszło do narady czterech ministrów: spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Błaszczaka, obrony narodowej Antoniego Macierewicza, infrastruktury Andrzeja Adamczyka oraz koordynatora służb Mariusza Kamińskiego.
W czwartek resort infrastruktury wydał specjalne oświadczenie. "Aby w przyszłości nie powtarzały się sytuacje, że firmy zewnętrzne będą wykonywały zadania związane z ochroną lotnisk, zostaną przeprowadzone zmiany w prawie lotniczym. Będziemy dążyć do tego, aby służby ochrony lotniska były organizowane przez właścicieli portów lotniczych, rozważamy też utworzenie Służby Ochrony Lotnisk". Takie słowa możemy przeczytać w specjalnym komunikacie szef resortu infrastruktury Andrzej Adamczyk.
To oczywista krytyka firmy Konsalnet, która od dłuższego czasu dba o bezpieczeństwo na Okęciu. Umożliwiła to jej nowelizacja prawa lotniczego, którą wprowadził rząd PO-PSL. Wtedy posłowie opozycji protestowali, wskazując, że jej efektem będzie obniżenie poziomu bezpieczeństwa na polskich lotniskach.
Ministerstwo infrastruktury poinformowało po południu, że Polskie Porty Lotnicze wypowiedziały umowę Konsalnetowi. Zgodnie z jej zapisami firma będzie musiała opuścić lotnisko najdalej za 180 dni. W tym czasie resort musi wypracować inne rozwiązanie, które pozwoli zastąpić prywatne agencje ochrony.
Idealnym rozwiązaniem byłoby stworzenie odpowiedniej służby. Choć 180 dni to bardzo mało czasu - twierdzi jednen z polityków PiS.
Rzecznik Konsalnetu nie chciał odnieść się do zarzutów ULC. Powiedział tylko:
info: tvn24.pl
Jeśli tak wyglądają najwyższe standardy europejskie to może jednak korzystajmy z azjatyckich.
Ale tak się dzieje kiedy wyprowadza się państwowe pieniądze do prywatnych firm po układach. I jak możliwe jest aby, nie komentowała takiej sprawy osoba do tego powołana. Nawet jeśli to prywatna firma, ale jednak firma działająca na zlecenie Państwa. Czyli NAS!!! I chyba dlatego należą nam się wyjaśnienia jeśli nawalają. Ciekawe czy szefostwo, jakbym w robocie zawalił sprawę powiedziało "aha, no ok." jeśli bym powiedział, że odmawiam składania wyjaśnień...
To MY mamy rządzić w kraju. My jesteśmy szefami a rząd ma być tylko streszczeniem Naszych głosów! Abyśmy nie musieli w każdej sprawie walnie się gromadzić i głosować.