Ratuj Maluchy! - 6 latki do szkoły.
Sejm jak to ma w zwyczaju zawsze nie mówi jednym głosem. Tym razem podzielił go obywatelski wniosek o referendum ws. obowiązku szkolnego dla sześciolatków.
Obniżenie wieku szkolnego jest szkodliwe dla dzieci. - Opozycja
To szansa dla nich na lepsze życie. - Rząd
W innych krajach europejskich sześciolatki są w szkołach już dłuższy czas. W Polsce jednak istnieje problem braku odpowiedniego zaopatrzenia dla obecnych uczniów. Przepełnione szatnie, masowe lekcje (po 30 osób i więcej w klasie) z których zdecydowanie mniej może się nauczyć dzieciak niż w klasach po 8 osób. Nauczyciele dostają przypadkowo zdolne dzieci. Jedno mogło by się wybić i uczyć dalej podczas gdy inne zostaje z tyłu ponieważ jest mniej zdolne. W wieku 6 lat różnicę w poziomie rozwoju są naukowo udowodnione. Dziewczynki szybciej niż chłopcy rosną, są "zdolniejsze". Szybciej przyswajają wiedzę.
Może więc już przynajmniej taki podział byłby coś wnoszący. Klasa dziewczynek i chłopców. Ale nie ma złotego środka jednak dając jedno odbieramy coś innego. trzeba zastanowić co jest dla nas bardziej istotne i co dla osiągnięcia tego celu możemy poświęcić. Jeśli ktoś chce być naukowcem to nie zostanie najlepszym sportowcem świata. Coś za coś. WYBÓR.
Jeśli zdecydowalibyśmy się aby 6 latki trafiły do szkoły.
Mówię zdecydowalibyśmy, ponieważ uważam, że żyjemy w jednym kraju, jest demokracja, większość wybrał rząd i jeśli ten rząd decyduje to mówmy jednym głosem. Nie dzielmy się ponieważ pokazujemy tym tylko słabość w oczach zagranicy. Wracając do tematu. Sześciolatki w mojej subiektywnej opinii nie powinny mieć lekcji jakie kojarzymy z liceum. 45 minutowe posiedzenie i przepisywanie z tablicy. Ja stawiałbym na zajęcia ruchowe, nauka w zabawie. Poprzez zabawę. Naukę pierwszych relacji w społeczeństwie. W większej grupie ludzi.
Człowiek jest zwierzęciem stadnym i potrzebuje innych do rozwoju a wcześniejsze rozpoczęcie aktywnego uczestniczenia w życiu grupy pozwoli na późniejsze pozytywne efekty.
Czyli odpowiadały osoby które już tego doświadczyły. Przynajmniej mam taką nadzieję.
Teraz zajmijmy się drugą opcją. Dzieciaki nie idą do szkoły.
Rodzice nie mogą zostawić dziecka z babcią i część. Dziecko zjadło, poczytało, teraz spać i jutro to samo. Sami muszą zadbać o wdrożenie w życie dziecka ruchu i rozwoju poznawczego dziecka. A doskonale widzę jak jest i mimo, że będą zapewniać, że oczywiście zajmuję się to często sprowadza się to do nakarmienia i położenia spać, ponieważ jest praca a po pracy nie mają siły na zajęcie się dzieckiem.
Odpowiada każdy, czyli taka osoba jak ja, która zapewne nie ma doświadczenia a wyraża swoją subiektywną opinię.
Ja osobiście jestem za tym aby dzieciaki poszły do szkół. Przynajmniej na te 3-4 godziny dziennie. Jednak muszą zostać spełnione pewne warunki, które zapewnią ograniczenie tych negatywnych bodźców. Dobrej jakości jedzenie i co najważniejsze odpowiednio dobrane, aby otrzymały wszystkie potrzebne składniki dla prawidłowego rozwoju i zdrowej kupy ;). Pójście do szkoły to nie koniec zabaw i dzieciństwa ale nowe możliwości, kontakty i zabawa ukierunkowana. Jednak aby minusy nie przysłoniły plusów, nauczyciele muszą być bardzo dobrze przygotowani na pokierowanie młodym człowiekiem. A obawiam się, że nie są...
P.S
To jest moja subiektywna opinia. Nie jestem ojcem więc to jest moje gdybanie. Jednak chętnie przeczytałbym jakie zdanie na ten temat (zdanie poparte argumentami za i przeciw) mają rodzice.
Zapraszam do komentowania zwłaszcza osoby z dziećmi w wieku 5-7 lat.